Manham. Małe spokojne miasteczko. "Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła".To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek, sądzi, że wie o śmierci wszystko. Ale śmierć, "ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe", wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach.
Uwielbiam tego autora. Wszystkie jego książki trzymają w napięciu. Bardzo szczegółowo przedstawiane są informacje z medycyny sądowej,które dodają dodatkowy dreszczyk emocji. Gorąco polecam.
Mam trochę mieszane uczucia po lekturze książki. Z jednej strony mamy dość interesującą fabułę wyrazistą postać głównego bohatera zmagającego się własną przeszłością i wątek, który dość mocno rusza od samego początku i wciąga czytelnika.Z drugiej strony autor chyba nie do końca zna taktykę kryminalistykę i prowadzenie dochodzenia w tego typu sprawach.Być może dla kogoś nie znającego tej tematyki będzie to nieistotne lub niedostrzegalne,
(...)ale niestety w tym aspekcie książka jest ułomna.Prowadzenia dochodzenia przez książkową policję jest mocno kulawa i momentami irytująca.Cały jej ciężar w zasadzie spoczywa na głównym bohaterze, a cała praca policji, która jest ślepa i głucha jest gdzieś jakby z boku całej sprawy. Reasumując jest to dość przeciętny kryminał z dobrym zamysłem fabuły w swoim zamyśle i generalnie można po niego sięgnąć.Książkę czyta się nieźle i dość szybko.Nie posiada też na szczęście długich i nudnych opisów nic nie wnoszących do książki. Nie jest to pozycja obowiązkowa dla koneserów lubiących prowadzić swoje własne śledztwo podczas lektury.Tutaj akcja jest dość liniowa i poza samym rozwiązaniem i zakończeniem wątku jest przewidywalna.Opisy zbrodni i ofiar na mnie osobiście nie zrobiły wrażenie i uważam, że Marek Krajewski tworzy bardziej mroczny i makabryczny klimat.
ciekawy ostatnie 80stron nie można było się oderwać wada to żółte kartki ścisły druk dlatego ciężko się czyta
Przeczytałem chemię śmierci jest naprawdę porywająca teraz skończyłem drugą cześć pt Zapisane w Kościach też jest fajna i co ciekawe do końca trzyma w napięciu .Zaraz się będę brał za trzecia cześć trylogii
Chemia śmierci Simona Becketta to lektura dla czytelników o mocnych nerwach. Ale i tak ją przeczytałam mimo drastycznych scen ( które już póżniej opuszczałam). W małym, spokojnym miasteczku, dzieci znajdują rozkładające sie w upale zwłoki kobiety. W śledztwie pomaga lekarz antropolog, który sam przeżył tragedię ( śmierć żony i córeczki) ,ucieka z Londynu i teraz pracuje jako zwykły lekarz. Poznaje tu kobietę, na której zaczyna mu zależeć,
(...)ale morderca-psychopata pozbawia go tej radości, porywając ją jako kolejną ofiarę. Zaczyna się wyścig z czasem.... Początek trochę mnie zniechęcił ale potem już nie mogłam się oderwać.
To moja pierwsza styczność z tym autorem, ale zakończona sukcesem. Książka wciągająca, autor przenosi Nas do małego, angielskiego miasteczka, gdzie łatwo zaszyć się po traumatycznych przeżyciach z przeszłości oraz gdzie łatwo o osądzenie drugiego człowieka. Trzyma w napięciu od samego początku, a zakończenie zaskoczyło- i to bardzo. Czytając tą powieść nie można być do końca pewnym kto jest Twoim wrogiem,a kto przyjacielem. Gorąco polecam!
Genialna książka. Nie pozwala się czytelnikowi oderwać. Polecam wszystkim.
Będąc introwertykiem wciąż patrzącym ponuro na otaczającą mnie rzeczywistość, postanowiłam w końcu sięgnąć po coś, co pozwoli mi zapomnieć o całym bożym świecie. Nie ukrywam, iż odkąd pamiętam, nie potrafiłam zmusić się do przeczytania chociażby kilku stron jakiejkolwiek książki. Można by rzec, iż momentem przełomowym była szkolna wigilia 2012r., kiedy to do moich rąk trafił egzemplarz „Chemii Śmierci”. Już sam początek zwrócił szczególnie moją uwagę,
(...)gdyż od dawna interesuję się medycyną sądową: „Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś co kiedyś było siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę.” Książka zawiera bardzo dużo brutalnych opisów. Na niektóre z nich człowiek może reagować dosyć gwałtownie, dlatego iż w większości mówimy tu o epitetach określających stan rozkładu ludzkiego ciała. Główny bohater, doktor David Hunter osiadł w Manham – małym, spokojnym miasteczku, gdzie zastał: „Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła.” Z początku akcja nieco się dłużyła, a przeżycia antropologa sądowego nie bardzo mnie zaciekawiły, jednak z każdą kolejną stroną lektury akcja nabierała tempa. Niby całość jest dosyć oczywista: zbrodnia, człowiek, który musi uporać się z przeszłością i przebrnąć przez śledztwo, rozwiązując zagadkę kryminalną. Taka jest kolej rzeczy w większości powieści tego gatunku. Czytając strona za stroną, coraz bardziej zastanawiałam się nad tym kto może być seryjnym mordercą. Miałam oczywiście wiele typów osób, które według mnie idealnie pasowały do roli domniemanego mordercy. Prawdą jest, iż bardzo ciężko odgadnąć, kto tak naprawdę dopuścił się danego czynu. Gwarantuję wam, że dopiero te końcowe kilka stron pozwolą wam pojąć o co tak naprawdę chodziło i jaki był tego wszystkiego motyw. Moja ocena: 9/10*
Trzymająca w napięciu akcja i świetnie przedstawione "życie" po życiu i nie chodzi tutaj o metafizykę.
Jeśli lubisz thillery trzymające w napięciu to polecam gorąco.
Były momenty, kiedy książka mi się nudziła. Ale cała historia jest dobrze napisana, nie wygląda pozornie na to, że okaże się to, co się okaże :-)
Bardzo dobry thiller. Czytając pierwszych kilka stron nie byłam pewna czy mnie wciągnie, jednak po pewnym czasie mocno mnie zaciekawiła. Wątek jest spójny, historia ciekawa, dużo faktów z dziedziny medycyny. Polecam.
Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś, co było kiedyś siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę. Zaczyna trawić samo siebie." Upalne, suche lato na angielskiej prowincji w miasteczku Manham. Życie płynie powoli wręcz sennie, bez żadnych sensacji. Główny bohater, David Hunter, od trzech lat pracuje, jako lekarz rodzinny w tej mieścinie. Przeniósł się z Londynu, gdzie po przeżyciu osobistej tragedii,
(...)postanowił porzucić dawne życie i odnaleźć spokój i ukojenie daleko od stolicy Anglii. Zatrudnił się w przychodni dotychczasowego lekarza Henry'ego Maitlanda, który został inwalidą. W poprzednim życiu David był cenionym doktorem antropologii sądowej, który odnosił liczne sukcesy zawodowe. Teraz żyje spokojnie, żeby nie powiedzieć nudno. Nie angażuje się w związki, stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi, choć jest ona raczej monotonna. Pewnego dnia senne Manham budzi się za sprawą okropnego odkrycia, jakiego dokonało dwóch braci. W lesie nad stawem leżą zwłoki w głębokim stanie rozkładu. Dokonano na nich profanacji dołączając ptasie skrzydła. O pomoc zostaje poproszony David. Opiera się on i nie chce brać udziału w tej sprawie, gdyż nie chce powracać do swojego starego życia. Policji udaje się jednak namówić lekarza do oględzin ciała zmarłej kobiety. Podejrzenia dotyczące tożsamości zwłok zaczynają się od tajemniczego zniknięcia Sally Palmer, pisarki, która podobnie jak David, przyjechała do Manham odpocząć. Była to przyjaciółka lekarza, z którą kiedyś się spotykał. Sprawą zajmuje się inspektor, Mackenzi, który odkrył przeszłość doktora Huntera i namawia go do stałej współpracy. Jakby było mało rewelacji, jak na tak malutkie miasteczko, to po pewnym czasie odnaleziono kolejne zwłoki kobiety, której ciało zostało również zostało sprofanowane. W Manham zapada panika, kobiety są ostrzegane przed samotnym poruszaniem się po okolicy. Mieszkańcy bardzo łatwo rzucają oskarżeniami, co wprowadza jeszcze większy chaos. Doktor David Hunter również pada ofiarą tych oskarżeń, gdyż mieszkańcy widują go w towarzystwie inspektora Mackenziego, który go przywozi i odwozi. Nikt nie wie, jaki jest powód tych podróży, więc sądzą, że jest on podejrzany. No i jest "obcy". W międzyczasie rozwija się znajomość Davida i poznanej w pubie Jenny. Owocuje ona w wiele spotkań, a także wprowadza głównego bohatera w dobry nastrój oraz powoduje, że ma coraz mniej czasu na pracę. Czy ta znajomość przetrwa? Jaki wpływa na nią będzie mieć atmosfera, która panuje w miasteczku? Kto jest mordercą? Czy zostanie ujęty zanim zginie kolejna osoba? Co oznacza profanacja ciał? Styl autora już od pierwszej strony przydał mi do gustu. Bardzo lubię thrillery medyczne i zawsze oczekuję, że dostarczą mi dużo rozrywki. W tym przypadku zabrakło mi jednak tego czegoś, co by mnie zachwyciło i wciągnęło. To coś, co pojawia się w książkach Tess Gerritsen i nie pozwala przerwać czytania. Fabuła książki od początku wciąga, co zapowiada, że dalej może być tylko lepiej. Otóż nie w tym przypadku. Część zabiegów zastosowanych przez autora łatwo przewidzieć, co psuje przyjemność z czytania. Uważam także, że wątek miłosny w pewnym momencie przeważa na głównym kryminalnym wątkiem. Nie ma, co ukrywać, romans nie jest wyższych lotów, łatwo się nudzi. Bardzo spodobał mi się natomiast szczegółowo i barwnie opisywane fragmenty dotyczące rozkładających się zwłok. Tak naprawdę do przeczytania tej książki przekonał mnie pierwszy rozdział oraz opis na okładce. Główny bohater to super antropolog sądowy, doceniany na arenie międzynarodowej. Jednakże jest to stereotypowy bohater, którego możemy znaleźć w wielu książkach tego gatunku. Autor zastosował utarty schemat osoby po przejściach, która ucieka od swojego starego życia w poszukiwaniu spokoju, oraz żeby poukładać sobie w głowie. Choć David z racji swojego wykształcenia powinien być ciekawą postacią, odnoszę jednak wrażenie, że był on mało wyrazisty i charakterny. Pomimo tego, ze moja recenzja wyszła dość negatywna, to uważam, ze powieść jest warta uwagi i nie żałuję jej przeczytania. Wady, które przedstawiłam, nie uniemożliwiają czytania oraz czerpania przyjemności z lektury. Możliwe, że ktoś będzie szukał i oczekiwał czegoś innego po tej powieści niż ja. Przez to, że to jest jeden z moich ulubionych gatunków literackich i już trochę książek przeczytałam, oczekuję czegoś mocniejszego i wyrazistego. Czytałam, ze kolejny tom jest lepszy niż ten, co z pewnością sprawdzę, bo ja się tak łatwo nie poddaję.
Inne wydania:
Wydawnictwo Amber
2006
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Reasumując jest to dość przeciętny kryminał z dobrym zamysłem fabuły w swoim zamyśle i generalnie można po niego sięgnąć.Książkę czyta się nieźle i dość szybko.Nie posiada też na szczęście długich i nudnych opisów nic nie wnoszących do książki. Nie jest to pozycja obowiązkowa dla koneserów lubiących prowadzić swoje własne śledztwo podczas lektury.Tutaj akcja jest dość liniowa i poza samym rozwiązaniem i zakończeniem wątku jest przewidywalna.Opisy zbrodni i ofiar na mnie osobiście nie zrobiły wrażenie i uważam, że Marek Krajewski tworzy bardziej mroczny i makabryczny klimat.
W małym, spokojnym miasteczku, dzieci znajdują rozkładające sie w upale zwłoki kobiety. W śledztwie pomaga lekarz antropolog, który sam przeżył tragedię ( śmierć żony i córeczki) ,ucieka z Londynu i teraz pracuje jako zwykły lekarz. Poznaje tu kobietę, na której zaczyna mu zależeć, (...) ale morderca-psychopata pozbawia go tej radości, porywając ją jako kolejną ofiarę. Zaczyna się wyścig z czasem....
Początek trochę mnie zniechęcił ale potem już nie mogłam się oderwać.
Już sam początek zwrócił szczególnie moją uwagę, (...) gdyż od dawna interesuję się medycyną sądową: „Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś co kiedyś było siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę.” Książka zawiera bardzo dużo brutalnych opisów. Na niektóre z nich człowiek może reagować dosyć gwałtownie, dlatego iż w większości mówimy tu o epitetach określających stan rozkładu ludzkiego ciała. Główny bohater, doktor David Hunter osiadł w Manham – małym, spokojnym miasteczku, gdzie zastał: „Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła.” Z początku akcja nieco się dłużyła, a przeżycia antropologa sądowego nie bardzo mnie zaciekawiły, jednak z każdą kolejną stroną lektury akcja nabierała tempa. Niby całość jest dosyć oczywista: zbrodnia, człowiek, który musi uporać się z przeszłością i przebrnąć przez śledztwo, rozwiązując zagadkę kryminalną. Taka jest kolej rzeczy w większości powieści tego gatunku. Czytając strona za stroną, coraz bardziej zastanawiałam się nad tym kto może być seryjnym mordercą. Miałam oczywiście wiele typów osób, które według mnie idealnie pasowały do roli domniemanego mordercy. Prawdą jest, iż bardzo ciężko odgadnąć, kto tak naprawdę dopuścił się danego czynu. Gwarantuję wam, że dopiero te końcowe kilka stron pozwolą wam pojąć o co tak naprawdę chodziło i jaki był tego wszystkiego motyw.
Moja ocena: 9/10*
Teraz żyje spokojnie, żeby nie powiedzieć nudno. Nie angażuje się w związki, stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi, choć jest ona raczej monotonna. Pewnego dnia senne Manham budzi się za sprawą okropnego odkrycia, jakiego dokonało dwóch braci. W lesie nad stawem leżą zwłoki w głębokim stanie rozkładu. Dokonano na nich profanacji dołączając ptasie skrzydła.
O pomoc zostaje poproszony David. Opiera się on i nie chce brać udziału w tej sprawie, gdyż nie chce powracać do swojego starego życia. Policji udaje się jednak namówić lekarza do oględzin ciała zmarłej kobiety.
Podejrzenia dotyczące tożsamości zwłok zaczynają się od tajemniczego zniknięcia Sally Palmer, pisarki, która podobnie jak David, przyjechała do Manham odpocząć. Była to przyjaciółka lekarza, z którą kiedyś się spotykał. Sprawą zajmuje się inspektor, Mackenzi, który odkrył przeszłość doktora Huntera i namawia go do stałej współpracy.
Jakby było mało rewelacji, jak na tak malutkie miasteczko, to po pewnym czasie odnaleziono kolejne zwłoki kobiety, której ciało zostało również zostało sprofanowane. W Manham zapada panika, kobiety są ostrzegane przed samotnym poruszaniem się po okolicy. Mieszkańcy bardzo łatwo rzucają oskarżeniami, co wprowadza jeszcze większy chaos.
Doktor David Hunter również pada ofiarą tych oskarżeń, gdyż mieszkańcy widują go w towarzystwie inspektora Mackenziego, który go przywozi i odwozi. Nikt nie wie, jaki jest powód tych podróży, więc sądzą, że jest on podejrzany. No i jest "obcy".
W międzyczasie rozwija się znajomość Davida i poznanej w pubie Jenny. Owocuje ona w wiele spotkań, a także wprowadza głównego bohatera w dobry nastrój oraz powoduje, że ma coraz mniej czasu na pracę.
Czy ta znajomość przetrwa? Jaki wpływa na nią będzie mieć atmosfera, która panuje w miasteczku? Kto jest mordercą? Czy zostanie ujęty zanim zginie kolejna osoba? Co oznacza profanacja ciał?
Styl autora już od pierwszej strony przydał mi do gustu. Bardzo lubię thrillery medyczne i zawsze oczekuję, że dostarczą mi dużo rozrywki.
W tym przypadku zabrakło mi jednak tego czegoś, co by mnie zachwyciło i wciągnęło. To coś, co pojawia się w książkach Tess Gerritsen i nie pozwala przerwać czytania. Fabuła książki od początku wciąga, co zapowiada, że dalej może być tylko lepiej. Otóż nie w tym przypadku. Część zabiegów zastosowanych przez autora łatwo przewidzieć, co psuje przyjemność z czytania. Uważam także, że wątek miłosny w pewnym momencie przeważa na głównym kryminalnym wątkiem. Nie ma, co ukrywać, romans nie jest wyższych lotów, łatwo się nudzi.
Bardzo spodobał mi się natomiast szczegółowo i barwnie opisywane fragmenty dotyczące rozkładających się zwłok. Tak naprawdę do przeczytania tej książki przekonał mnie pierwszy rozdział oraz opis na okładce.
Główny bohater to super antropolog sądowy, doceniany na arenie międzynarodowej. Jednakże jest to stereotypowy bohater, którego możemy znaleźć w wielu książkach tego gatunku. Autor zastosował utarty schemat osoby po przejściach, która ucieka od swojego starego życia w poszukiwaniu spokoju, oraz żeby poukładać sobie w głowie. Choć David z racji swojego wykształcenia powinien być ciekawą postacią, odnoszę jednak wrażenie, że był on mało wyrazisty i charakterny.
Pomimo tego, ze moja recenzja wyszła dość negatywna, to uważam, ze powieść jest warta uwagi i nie żałuję jej przeczytania.
Wady, które przedstawiłam, nie uniemożliwiają czytania oraz czerpania przyjemności z lektury. Możliwe, że ktoś będzie szukał i oczekiwał czegoś innego po tej powieści niż ja. Przez to, że to jest jeden z moich ulubionych gatunków literackich i już trochę książek przeczytałam, oczekuję czegoś mocniejszego i wyrazistego. Czytałam, ze kolejny tom jest lepszy niż ten, co z pewnością sprawdzę, bo ja się tak łatwo nie poddaję.