á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
A w środku barwna opowieść o Holandii, dokąd autorka wyrusza autostopem na stypendium, zaś towarzyszący jej R. ma zapewnić wsparcie. Jest rok 1999, u nas kapitalizm dopiero raczkuje, a kraj tulipanów to prawdziwy Zachód z otwartością na potrzeby obywateli, (...) także te w dziedzinie narkotyków. Młodzi ludzie korzystają z możliwości, jakie się przed nimi otwierają.
Chomątowska ciekawie, i jak się wydaje bardzo szczerze, relacjonuje półtoraroczny pobyt w Holandii. Wiele dowiedziałam się o tym kraju i jego mieszkańcach tak różniących się od nas pod względem kulturowym. Ucząc się i pracując, Beata i R. (ten tylko pracując) mają okazję poznać mentalność Holendrów i ich zwyczaje. Przekonują się „na własnym żołądku”, że idąc z wizytą nie ma co liczyć na jedzenie, za to kawy pije się tu średnio trzy filiżanki na osobę. Przerwa kawowa, koffietijd, to u nich rytuał, zamiera wtedy życie, interesanci zaś cierpliwie czekają, aż wszyscy się pokrzepią małą czarną, oczywiście z expresu.
Nigdy nie byłam w Holandii, ale po przeczytaniu tej książki wiem o niej sporo. Opisy dotyczą nie tylko Bredy, zanim bohaterowie do niej dotarli, odwiedzili też inne miejsca, spotkali rodaków, od których jednak starali się stronić. Końcówka pobytu pokaże, że rodzina i znajomi znajomych mają jednakże swoje prawa.
Bardzo dobrze czytało mi się Chomątowską, ciekawy język, wtrącane tu i ówdzie słowa i zwroty niderlandzkie, humor i celność spostrzeżeń. Myślę, że sięgnę po jej inne książki.