Zabawny, a przy tym przejmujący zbeletryzowany opis pięciu lat pracy w japońskim przedsiębiorstwie. Jak zatrudnia się, pracuje i odchodzi z firmy w Japonii. Trzydziestoletni bohater rozpoczyna pracę w firmie K. Okazuje się, że jest jedynym obcokrajowcem, pośród sześciuset pracowników korporacji. Musi dostosować się do nowych warunków i wymagań. Przywdziewa strój roboczy, przesiaduje długie godziny w biurze, bierze udział w naradach, wyjeżdża w delegacje i na wycieczki pracownicze, spędza weekendy z Prezesem i wieczory z kolegami z pracy.
Korporacja, kto z nas nie slyszał dziwnych, tajemniczych opowieści, o wyzyskiwaniu pracowników w wiekich korporacjach, nastawionych tylko na zysk, gdzie ludzie po drenażu mozliwosci pracowniczych przez firmę, zostaja wypaleni zawodowo i często nie potrafią normalnie żyć i funkcjonować w innym niż pracownicze środowisku. Najlepiej, gdyby od razu po takiej pracy przeszli terapię, bo praca w korporacji to jak pobyt w sekcie. Mniej wiecej taki obraz korporacji miałam,
(...)zanim przeczytałam książkę Piotra Milewskiego pt. "Planeta K: pięć lat w japońskiej korporacji". No tak, pomyślałam, jeśli w japońskiej, to pewnie jeszcze bardziej wyzyskujacej człowieka, niz gdzie indziej. Zapowiadała sie więc przewidywalna lektura. Ale doprawdy zderzenie moich wyobrażeń, z sytuacją opisaną przez pracownika takiej korporacji, zmieniło mój sposób myślenia. Okazało sie ze wielka korporacja, ma bardzo zadziwiajace oblicza, gdzie główny szef jest jakby ojcem dla pracowników i ma ojcowski autorytet. Nikt mu sie nie sprzeciwia, on wynagradza i karze, ale wszytcy przyjmują to według ustalonych zasad, z których nikt sie nie śmie wyłamać. Właściwie to bardzo spodobało mi sie to wielkie posłuszeństwo i dyscyplina pracy w takiej korporacji K. Wszyscy myślą o dobru korporacji, bo ta daje im utrzymanie i comiesięczną pensję. Bardzo zdziwił mnie sposób wiązania pracownika z firmą, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, ale nigdy o sobie nie rozmawiają w pracy, tylko podczas suto zakrapianych integrujacych imprez, sponsorowanych często przez prezesa-szefa, gdzie ludzie są poddani takiej trochę przymusowej komitywie. Patrząc z zewnątrz,ludzie w korporacji żyją według bardzo schematycznych zasad, których się nie narusza, wszyscy je akceptują, daje to poczucie wspólnej misji i wspólnie wykonywanego dobra. Ksiażka Piotra Milewskiego jest zadziwiająca, bo autor opisuje na przykład jak dostał zimne mieszkanie słuzbowe w bardzo dziwnej okolicy, jak dużo dokumentów musiał wypełnic i do kogo wysłać, żeby dostać raptem 5 dni urlopu i to jeszcze musiał się tłumaczyć, gdzie będzie i co będzie robił, a zwykłe powiedzenie, że chce się spotkać i pobyć z rodziną, nie wystarczało bynajmniej, do udzielenia tegoż urlopu. Książke trzeba koniecznie przeczytać, jeśli chce się wiedzieć więcej o tym, jak może wyglądać praca w korporacyjnych warunkach, i wtedy można się też zastanowić, co z takiej pracy warto by przeszczepić do naszych warunków, a czego należy koniecznie unikać. Polecam tę książkę, również ze wzglęgu na lekkość czytania i wystepujące zabawne, wręcz komiczne sytuacje, których nie brakowało w tej korporacyjnej rzeczywistości. Alina Czepizak
Planeta K. - kilka chwil z życia pewnej japońskiej korporacji. Co tu dużo mówić. Wszystko, co zostało uwiecznione na kartach tej publikacji nie jest fikcją autora, lecz jego prywatnym doświadczeniem. Piotr Milewski w wieku trzydziestu lat został pracownikiem pewnego świetnie prosperującego przedsiębiorstwa w Japonii. Mógł się czuć wówczas wyróżniony, ponieważ był w nim jedynym "obcym" pracownikiem, czym na samym starcie zyskał sobie szczególne względy u samego Prezesa.
(...)Szybko okazało się, że funkcjonowanie w japońskiej korporacji jest życiem pełnym dziwactw. Do pracy koniecznie należało przychodzić w konkretnym, firmowym uniformie. Żeby pracować w Japonii trzeba sobie bardzo dobrze zdawać sprawę z poczucia misji. Praca tam jest bowiem priorytetem i prócz niej ważniejsza jest tylko rodzina oczywiście. Jednak jak wynika z relacji autora po wyjściu z pracy na to życie rodzinne nie zostawało mu zbyt wiele czasu. Bo o ile przyjść do pracy można było o stałej porze, to godzina wyjścia często ulegała w sposób znaczący przesunięciu. Ale czego się nie robi dla dobra korporacji, w której się funkcjonuje? Praca, której się podjął nasz bohater była pracą biurową, ale z uwagi na mnogość zagranicznych kontrahentów wielokrotnie wymagało się od jej pracowników uczestniczenia w wyjazdach pracowniczych, specjalnych delegacjach, brania udziału w długich nużących naradach. Dostosowanie się do nowych warunków i zwyczajów panujących w Japonii nie było więc rzeczą łatwą. Choć początkowo wysokość otrzymywanego wynagrodzenia stanowiła jakąś słuszną rekompensatę za wykonywaną pracę, niestety z biegiem czasu rekompensata ta zaczęła przegrywać "walkę" z wyczerpaniem intelektualno-emocjonalnym pracowników, którzy tak naprawdę w większości stroili dobre miny do zupełnie złej gry. Tak jakby w Japonii pracownik pod żadnym pozorem nie miał prawa niczego skrytykować, ani nie mógł na głos nikomu pożalić się na obowiązujące zasady i działanie pewnych systemów. Na dodatek dobrowolne odejście z korporacji również do zupełnie prostych rzeczy nie należało... Planeta K. to rzeczywiście opowieść niemalże z innej galaktyki. Jest bardzo dobrze napisana, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Jest w niej całe mnóstwo absurdalnych sytuacji, absurdalnych przynajmniej z punktu widzenia Europejczyka, który funkcjonuje w zupełnie innym systemie pracy. Pogoń za pieniądzem nie zawsze warta jest zachodu. Czasami ważniejszy jest jednak spokój ducha i życie w zgodzie z samym sobą i wyznawanymi przez siebie wartościami. Dobrze, że Milewski zdecydował się napisać tą książkę. Myślę, że po jej przeczytaniu niejeden Polak będzie wdzięczny za możliwość pracowania w swym rodzinnym kraju według polskiego kodeksu pracy. Polecam gorąco lekturę.
Autor przedstawia system pracy w Japonii, który w Europie byłby nie do zaakceptowania. Kontrola każdego dnia w pracy, po pracy. Brak urlopów. Jednak 268 str. tej historii jest zbyt monotonna. Dlatego dziwię się, ze musiałam czekać rok na tę pozycję książkową.
Zawsze zafascynowani egotyka tego kraju wiedziałam ze cos tam jest z nim nie do końca tak idealnie historia wciąga bo prawdziwa poszukam innych pozycjo Pa na Piotra
Opisana w książce japońska korporacja tak naprawdę łączy w sobie dalekowschodnie i zachodnie metody prowadzenia i działania. Oczywiście, więcej tu azjatyckiej egzotyki, nieznanej i niejako 'nieużywanej' kompletnie w europejskim świecie, a to co dla nas jest dziwactem, tam jest normą, zapewne rownież na odwrót. Autor-główny bohater chyba nie do końca wamarzył sobie pracę w korporacji, ale z żoną w ciąży nie wybrzydza i zatrudnia się w korporacji K.
(...)Pracuje tam pięć lat, podczas których razem z firmą przeżywa jej wzloty i upadki, poznaje schemat działania japońskiej korporacji, przełożonych-ojców firmy, którzy nieustannie podkreślają swój rodzinny stosunek do pracowników, a także poznaje prawdziwe twarze współpracowników pracowników podczas wyjść i imprez. Jednak po kilku latach przychodni wypalenie i rozczarowanie - a nie sądzę aby była to rzecz 'japońska', po prostu to rzecz czysto zawodowa, co spotyka każdego z nas - w następstwie czego po zsumowaniu plusów i minusów, autor postanawia zrezygnować z pracy i przeprowadzić się z rodziną do Polski. Czytając należy pamiętać, że książka opisuje działalność jednej firmy w konkretnym czasie i erze gospodarczej i choć autor robi to niezwykle celnie, jednak jest to ocena subiektywna. Mimo to, książka warta przeczytania aby uzmysłowić sobie i poznać różnice w etyce pracy.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.3 (2024-11-28)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Alina Czepizak
Co tu dużo mówić. Wszystko, co zostało uwiecznione na kartach tej publikacji nie jest fikcją autora, lecz jego prywatnym doświadczeniem. Piotr Milewski w wieku trzydziestu lat został pracownikiem pewnego świetnie prosperującego przedsiębiorstwa w Japonii. Mógł się czuć wówczas wyróżniony, ponieważ był w nim jedynym "obcym" pracownikiem, czym na samym starcie zyskał sobie szczególne względy u samego Prezesa. (...) Szybko okazało się, że funkcjonowanie w japońskiej korporacji jest życiem pełnym dziwactw. Do pracy koniecznie należało przychodzić w konkretnym, firmowym uniformie. Żeby pracować w Japonii trzeba sobie bardzo dobrze zdawać sprawę z poczucia misji. Praca tam jest bowiem priorytetem i prócz niej ważniejsza jest tylko rodzina oczywiście. Jednak jak wynika z relacji autora po wyjściu z pracy na to życie rodzinne nie zostawało mu zbyt wiele czasu. Bo o ile przyjść do pracy można było o stałej porze, to godzina wyjścia często ulegała w sposób znaczący przesunięciu. Ale czego się nie robi dla dobra korporacji, w której się funkcjonuje? Praca, której się podjął nasz bohater była pracą biurową, ale z uwagi na mnogość zagranicznych kontrahentów wielokrotnie wymagało się od jej pracowników uczestniczenia w wyjazdach pracowniczych, specjalnych delegacjach, brania udziału w długich nużących naradach. Dostosowanie się do nowych warunków i zwyczajów panujących w Japonii nie było więc rzeczą łatwą. Choć początkowo wysokość otrzymywanego wynagrodzenia stanowiła jakąś słuszną rekompensatę za wykonywaną pracę, niestety z biegiem czasu rekompensata ta zaczęła przegrywać "walkę" z wyczerpaniem intelektualno-emocjonalnym pracowników, którzy tak naprawdę w większości stroili dobre miny do zupełnie złej gry. Tak jakby w Japonii pracownik pod żadnym pozorem nie miał prawa niczego skrytykować, ani nie mógł na głos nikomu pożalić się na obowiązujące zasady i działanie pewnych systemów. Na dodatek dobrowolne odejście z korporacji również do zupełnie prostych rzeczy nie należało...
Planeta K. to rzeczywiście opowieść niemalże z innej galaktyki. Jest bardzo dobrze napisana, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Jest w niej całe mnóstwo absurdalnych sytuacji, absurdalnych przynajmniej z punktu widzenia Europejczyka, który funkcjonuje w zupełnie innym systemie pracy. Pogoń za pieniądzem nie zawsze warta jest zachodu. Czasami ważniejszy jest jednak spokój ducha i życie w zgodzie z samym sobą i wyznawanymi przez siebie wartościami. Dobrze, że Milewski zdecydował się napisać tą książkę. Myślę, że po jej przeczytaniu niejeden Polak będzie wdzięczny za możliwość pracowania w swym rodzinnym kraju według polskiego kodeksu pracy. Polecam gorąco lekturę.