á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Piszę: zdaje się, (...) bowiem najnowsza powieść Ilony Gniadek – Czaińskiej, ukrywającej się pod pseudonimem Ina Nacht (wcześniej wydała „Dom numer 47”), psycholożki z wykształcenia i zamiłowania, zawiera w sobie wyraźne elementy innych rodzajów powieści. Nie wiem nawet, czy w ogólnym bilansie nie biorą one góry nad wątkami kryminalnymi. Nie popełniłby wielkiego nadużycia ktoś, kto nazwałby tę powieść psychologiczno – obyczajową z wątkiem sensacyjnym. W przeciwieństwie do autorki nie jestem psychologiem, ale przynajmniej kilka zachowań bohaterów książki wydaje mi się mało prawdopodobnymi, w każdym razie nie przekonującymi. By nie zostać zhejtowanym za spojlerowanie nie będę, oczywiście, zdradzać szczegółów, powiem tylko, że moje wątpliwości dotyczą relacji zachodzących między głównymi parami bohaterów. Być może rozwianie moich zastrzeżeń (także natury „prawnej”, mówiąc w dużym uproszczeniu) nastąpi w kolejnych częściach opowieści, bowiem, jak zapowiada wydawnictwo, powieść „Sprawdź, czy ktoś za tobą nie stoi” jest zaledwie zaczątkiem „mrocznej serii z Kotliny Kłodzkiej” i już niebawem ma się ukazać kolejny tom zatytułowany „Dziewczyny nienawidzą kobiet”. Może wtedy czytelnik pozna, choćby częściowo, przyczyny określonych zachowań pani policjantki i jej służbowego partnera, dowie się, czy w ich przeszłości lub charakterze tkwi coś mrocznego, czy może jest to syndrom sztokholmski… A tymczasem mamy rok 2018 (retrospekcje mające związek z akcją bieżącą sięgają dziesięciu, a nawet dwudziestu czterech lat). Do osady Białe położonej w Kotlinie Kłodzkiej przybywa Sonia Hoffman, tłumaczka ze swoją partnerką Kają Sowińską, malarką i rzeźbiarką (przeciwników LGBT informuję, że wątek ten nie będzie jakoś szczególnie rozwijany przez autorkę, ba, jego zakończenie może nawet niektórym posłużyć jako argument za tezą, iż homoerotyzm jest uleczalną chorobą, albo li tylko przelotną fascynacją). W odziedziczonym przez tę drugą kobietę po ciotce Łucji domu mają odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku (panie przybywają w okolice Kłodzka ze Szczecina)i rozpocząć nowy etap życia. Wkrótce Kaja wyjeżdża na targi artystyczne do Antwerpii i praktycznie nie pojawia się już w życiu Sonii (poza sporadycznymi smsami). Tymczasem tłumaczka próbuje zaadaptować się do życia na swoistym pustkowiu. Poznaje z czasem lokatorów sąsiednich trzech domów: zaniedbanego ośmiolatka Filipa Rusowskiego, staruszkę Hildę Jóźwiak i niedoszłego weterynarza Adama Rzeckiego. Pewnego dnia psy Sonii znajdują na jej posesji worek z kośćmi i biżuterią. Znalezisko znajdzie się w obszarze zainteresowań drugiej bohaterki powieści, sierżant Kariny Maj, która po znajomości otrzymuje pracę w wydziale kryminalnym policji w Kłodzku. To nie podoba się jej kolegom z wydziału, typowym samcom alfa, którzy – a zwłaszcza komisarz Aleks Grab – wyrażają wprost swoje niezadowolenie i niechęć. Aleks wyraża to w sposób… rzadko spotykany. Jednak decyduje się wspomóc koleżankę w rozwiązaniu tajemnicy worka z kośćmi. Od siebie dodam, że to rozwiązanie wydaje się tyleż zaskakujący, co naciągany.
Generalnie trudno odmówić Inie Nacht umiejętności budowania nastroju grozy, tajemniczości (poprzez między innymi opisy specyficznej aury panującej w Kotlinie Kłodzkiej, stopniowanie napięcia), co jest warunkiem sine qua non powieści aspirującej do bycia czymś na pograniczu thrillera i kryminału. I faktem jest, że już od pierwszych stron udaje się autorce wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Jednakowoż rozwiązanie poszczególnych wątków, których kilka jest w mojej ocenie zbędnych, może wywołać rozczarowanie. Nie wspomnę już o paru niekonsekwencjach w opisach, bowiem przeciętny czytelnik pewnie nie zwróci na nie uwagi. Szalenie denerwujący jest natomiast styl narracji: infantylny, jakby żywcem wzięty z wypracowania klasowej kujonki zakochanej w prozie Elizy Orzeszkowej(na przykład: „Zachodzące słońce znikało powoli za horyzontem. Nurkując w zbożowym polu, ozłacało świat pocałunkiem pełni lata”); w zasadzie trudno też mówić o indywidualizacji języka, choć bohaterowie reprezentują różne środowiska społeczne i zawodowe – wszyscy mówią pełnymi zdaniami zbudowanymi wedle odwiecznych reguł gramatycznych. Kto chce, niech przeczyta i przekona się sam!